Jarosław Kaczyński nawoływał do palenia kukły demokratycznie wybranego prezydenta Lecha Wałęsy, później zapowiadał walkę na noże ( http://www.youtube.com/watch?v=5DdWSVaRBmA ), następnie próbował doprowadzić do zamachu stanu publicznie żądając dymisji Premiera i Prezydenta RP.
Niestety znalazł się człowiek którego słowa i czyny faszysty Jarosława Kaczyńskiego do tego stopnia wzburzyły, że nawet nie orientował się, że mieszkańca stolicy pragnie zamordować w Łodzi - po czym można wnioskować, że tylko wariaci poważnie traktują słowa prezesa PiS...
Przed kim więc ten uzasadniony strach? Przed zmęczonymi ciągłym prowokowaniem słabymi ludźmi, czy przed prowokatorem nakłaniającym do rozlewu krwi?